
Dlaczego mediacje ?
Po pierwsze dlatego, że sama jestem mediatorem sądowym. Po drugie – szczerze wierzę w mediację. To z kolei jest przyczyną tego, że nim zostałam. A po trzecie ponieważ dziś obchodzimy Międzynarodowy Dzień Mediacji. Z tej okazji wzorem poprzednich lat w sądach okręgowych i rejonowych w całej Polsce zorganizowano Tydzień Mediacji. W tym czasie odbywają się dyżury mediatorów znajdujących się na stałych listach mediatorów. Zasadnicze pytanie jednak brzmi co powinno przekonywać o wyborze takiego sposobu rozwiązania sporu ?
W przypadku mediacji przede wszystkim strony mają wpływ na sposób zakończenia sporu. W przeciwieństwie do postępowania sądowego nie powierzają rozstrzygnięcia sędziemu, lecz dążą do kompromisowego rozwiązania, na które w końcowym efekcie oboje muszą wyrazić zgodę. Istotą mediacji jest odnalezienie pewnego złotego środka, dzięki któremu żadna ze stron nie poczuje się pokrzywdzona wyrokiem, a co więcej być może każda z nich poczuje się wygrana. Tak się dzieje szczególnie w sytuacjach, gdy pokrzywdzona lub zraniona osoba tak naprawdę toczy bój o to, aby usłyszeć słowo „przepraszam”, o czym strona krzywdząca lub raniąca nie wiedziała lub nie pomyślała.
Poza tym ugoda podpisana przed mediatorem i zatwierdzona przez sąd ma moc ugody sądowej, a to oznacza, że jest traktowana jak wyrok. Innymi słowy, w konsekwencji mediacji uzyskać możemy dokument, który będzie tak samo ważny jak orzeczenie sądu. Aby nie pozostawać gołosłownym można podać przykład alimentów, które w przypadku zawarcia ugody i po nadaniu jej klauzuli wykonalności stają się tytułem wykonawczym ( a zatem możemy na podstawie takiej ugody egzekwować alimenty u komornika).
Niebagatelną korzyścią jest poufność mediacji. Zarówno strony, jak i mediator mają obowiązek zachować w tajemnicy fakty, o których dowiedziały się podczas mediacji. Nie mogą również ujawniać treści rozmów z mediatorem. Nie ma więc ryzyka w postaci „wyciągnięcia” – składanych podczas mediacji, a niedoszłych do skutku – propozycji ugodowych, gdyż powoływanie się na nie przed sądem jest bezskuteczne. A warto przypomnieć, że taka mediacja prowadzona może być zarówno przed wszczęciem sprawy w sądzie, jak i już w trakcie trwania postępowania. Nie bez przyczyny osoby znane czy piastujące stanowiska sprawiające, że woleliby zachować fakt prowadzonego sporu w tajemnicy (sędziowie, wspólnicy spółki próbujący się rozejść, politycy lub celebryci) kierują swe kroki do mediatora, a nie do sądu. Czyż nie jest lepiej, gdy jest dyskretniej?
I wreszcie, a może nareszcie kwestia kosztów. Postępowanie mediacyjne, choć odpłatne, jest znacznie tańsze niż postępowanie w sądzie. Nawet biorąc pod uwagę udział pełnomocników (gdyż ten wcale nie jest wykluczony w mediacji) sama opłata sądowa to zwykle 5% wartości przedmiotu sporu lub zaskarżenia – w sprawach majątkowych – podczas gdy za prowadzenie postępowania mediacyjnego wynagrodzenie mediatora to zaledwie 1% wspomnianych wartości. Co więcej, górna granica wynosi 2.000 zł, a to jeszcze nie koniec finansowych zalet! Otóż w przypadku gdy sprawa co prawda zawisła już w sądzie (mówiąc potocznie trafiła do sądu) cała uiszczona opłata, tj. przykładowe wspomniane 5 % wartości, zostanie zwrócona, jeśli strony zawrą ugodę przed pierwszą rozprawą. Natomiast w przypadku, gdy nastąpi to na dalszym etapie postępowania sądowego, zwrócone zostanie ¾ lub ½ tej opłaty. W przypadku mediacji rodzinnych należących do spraw niemajątkowych (np. mediacji w sprawie kontaktów z dzieckiem) pierwsze posiedzenie to koszt rzędu 150 zł, a każde kolejne – 100 zł, łącznie nie więcej jednak niż 450 zł. Jest to zatem koszt również odbiegający od wyższych opłat sądowych w sprawach rodzinnych. Warto również dodać, że za zatwierdzenie ugody mediacyjnej przez sąd nie są pobierane żadne opłaty.

Masz prawo do mediacji, ulotka pobrana ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości
Powyższe elementy należy spiąć klamrą czasową i podkreślić, że tak jak spór w sądzie może toczyć się przez wiele miesięcy, nierzadko przez wiele lat, tak postępowanie mediacyjne z dużą szansą zakończyć się może po 3-cim lub 4-tym posiedzeniu, a zdarza się, że nawet już po 1-szym. Każdej ze stron z reguły zależy na jak najszybszym zakończeniu konfliktu, a mediacja taką potrzebę może zapewnić.
I na koniec być może całkiem oczywista konkluzja – warto dać szansę mediacji i zakończyć konflikt czy to emocjonalny, czy stricte finansowy – wspólnie wypracowanym porozumieniem, a nie „narzuconym” stronom wyrokiem sądowym, którego treść aż do chwili ogłoszenia nie jest pewna. W przypadku ugody zaś do ostatniej chwili obie strony mają wpływ na jej treść. Zasadnicza różnica, nieprawdaż?
Dlatego zachęcam – do dzieła! Zaproponuj drugiej stronie mediację jeszcze zanim pójdziecie do sądu. A może poproś swojego pełnomocnika o wysłanie zaproszenia do mediacji przeciwnikowi procesowemu albo zwróć się bezpośrednio do wybranego przez siebie mediatora, który umówi Was na posiedzenie mediacyjne. Jeśli sprawa toczy się w sądzie – nic straconego, wręcz przeciwnie, jest nadal wiele do zyskania! Złóż tylko wniosek o skierowanie sprawy do mediacji. Jak widać dróg do rozpoczęcia mediacji jest wiele. A wszystko po to, aby powtrzymać eskalację konfliktu i zakończyć spór podaniem sobie rąk lub chociażby spodziewanym i znanym obu stronom sporu rezultatem. W końcu każda z nich jest w połowie jego autorem.
Ps. Jeśli jesteś zainteresowany wyborem mediatora – zajrzyj na stronę swojego sądu okręgowego, który prowadzi listę stałych mediatorów sądowych. Poniżej umieszczam link akurat do listy z mojego okręgu, a więc Sądu Okręgowego w Poznaniu.

Sąd Okręgowy w Poznaniu przy ul. Hejmowskiego 2 podczas Dyżuru Mediatora.