Rozwód… od czego zacząć ?

Zanim udasz się do sądu…

W wirze negatywnych zazwyczaj emocji, nie można tracić z pola widzenia – oczywistego, lecz mającego znaczenie – faktu spędzenia ze sobą wielu lat życia. Osoba, z którą się rozwodzimy była najbliższym przyjacielem, zaufanym powiernikiem, tą lub tym, z którym łączą się piękne, jak i smutne, a jednak wspólnie spędzone chwile. Przede wszystkim jednak była to najbliższa i najdroższa osoba, którą wybraliśmy kiedyś na naszego partnera życiowego.

Z tego chociażby względu zasługuje ona na próbę podjęcia wysiłku współpracy choćby po raz ostatni. Jeżeli wspólna rozmowa nie jest w danym momencie możliwa albo wydaje się być ponad nasze siły – warto zwrócić się do specjalisty. Zanim uczynimy ten ostateczny krok pomyślmy o psychoterapii małżeńskiej lub o mediatorze, który wspólnie z nami przepracuje problemy małżeńskie. Może ryzyko jest warte świeczki?

W tym kontekście – samej mediacji nie należy utożsamiać z próbą pogodzenia małżonków (choć i w taki sposób mogą się wizyty u mediatora zakończyć). Jednak efekt pojednania małżonków (choć będący wspaniałym efektem ubocznym) nie stanowi celu samego w sobie mediacji rozwodowej. Mediator w takim przypadku – wbrew powszechnemu nie raz przekonaniu – nie dąży do tego, aby małżeństwo odżyło, lecz aby w sposób ugodowy strony mogły je zakończyć. Ugodowy nie oznacza oczywiście bez emocji. I te mają miejsce tak samo jak na sali sądowej, z tą różnicą, że sesje odbywają się „w czterech ścianach” i że mediator nie może ujawnić tych okoliczności, o których dowiedział się podczas spotkań. Mediacja jest bowiem poufna, a zatem wszystko co podczas niej padło, pozostaje objęte tajemnicą.

Gdy jednak ugodowe podejście jest niemożliwe, stajemy przed ostateczną decyzją złożenia pozwu w sądzie. Rozwód to zawsze trudny moment, zwłaszcza, aby współpracować jako rodzice. Ale po pierwsze, nie jest tak, że nie sposób sobie z tą życiowa trudnością poradzić, a po drugie w Polsce, według danych GUS obecnie statystycznie rozstaje się aż co trzecie małżeństwo (można więc rzec, że nie jesteśmy sami). Czasami można również postarać się dostrzec pewną szansę w tym, co się dzieje i choć w pierwszych miesiącach jest to niezwykle trudne, to warto zakonotować myśl o tym, że ostatecznie każdy koniec to też początek czegoś nowego. I naturalnie, że jest to jeden z tych momentów, które zmieniają na zawsze. W tym kontekście, nie można jednak zapomnieć, że były też te chwile, które trwały pomiędzy początkiem i końcem małżeństwa i to myśl o nich nie raz motywuje do zaniechania przez byłych małżonków wyciągania najciemniejszych stron ich związku (potocznie zwanego praniem brudów) – właśnie z szacunku do wspólnej przeszłości.

Play_moments_-pause_memorie-300x300

Jest jeszcze istotniejszy aspekt – czy na pewno w takim świetle chcemy stawiać rodzica naszych dzieci? Czy gdy one dorosną będą z nas dumne, wiedząc co „wyciągnęliśmy” przeciwko ich rodzicowi na sali sądowej, kierowani z reguły chęcią zemsty?

Nie bez znaczenia jest w tym względzie wybór pełnomocnika, który w tym znaczeniu będzie nie tylko sprzymierzeńcem, ale i rozsądnym przewodnikiem i temu tematowi poświęcę swój kolejny wpis.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *